Polonez, którym nie jeżdżą dziadkowie

Dziś przedstawiamy coś specjalnego dla tych, którzy już dość mają kolejnych pakietów stylizacyjnych dla Audi, BMW i VW. Tym razem auto z naszego podwórka, a dokładnie z Katowic - Polonez, rocznik 1997. Nie mylimy się, więc niech nie zwiodą Was zdjęcia, bo ten egzemplarz został profesjonalnie "postarzony". Po prostu właścicielowi bardziej podobał się popularny "Borewicz" z lat 80, aniżeli nowsza wersja Caro Plus. Podsumowując, jest to samochód z 1997 roku z elementami nadwozia pożyczonymi ze starszego modelu. Z modyfikacji najbardziej rzucają się w oczy różowe felgi z dość mocno naciągniętymi oponami. I to w sumie wszystko, a efekt niesamowity. Auto kojarzące się z szarością PRL-u + różowe felgi - genialne. Z pewnością karoseria doczeka się kolejnych zmian, bowiem projekt cały czas jest rozbudowywany. Wnętrze pochodzi z najbogatszej wersji Poloneza Caro, znajdziemy tam nawet "kubełkowe" fotele Inter Groclin, swego czasu dostępne tylko w opcji. Właściciel pochwalił się 130 konną jednostką napędową, niestety nie wiemy z jakiego auta ona pochodzi.

Auto zostało całkowicie odelżone, pozbawione wszelkich wygłuszeń (i tak było ich niewiele) i zbędnego wyposażenia. Zawieszenie także nieco zmieniono na twardsze i niższe. Na przedniej osi zastosowano ściskane sprężyny z amortyzatorami o krótszym skoku, a z tyłu wzmocnione resory piórowe i amortyzatory z gęstszym olejem. Dzięki przeprowadzonym modyfikacjom Poldek na różowych felgach świetnie nadaje się do driftu. Cieszy nas fakt, że relikty PRL-u odżywają i to w wielkim stylu, zamiast gnić w garażach. Oby więcej tak zmodyfikowanych aut.