Scanie od "Folmer Transport", czyli prawie jak bliźniaczki

Od ośmiu lat Johan Folmer z holenderskiego Kesteren prowadzi niewielką firmę transportową, w której jest zarówno szefem, jak i jedynym kierowcą. Jego niewielki park maszynowy składa się z dwóch ciągników siodłowych marki Scania, które dzięki przemyślanym modyfikacjom są prawdziwymi perełkami na ośmiu kołach. Pierwszym z opisywanych samochodów jest Scania 143 420 Streamline, którą pan Folmer zakupił w 2005 roku jako dziesięcioletni samochód używany. Już w chwili zakupu auto prezentowało się nienagannie dzięki eleganckim kształtom kabiny „Streamline”, która mimo upływu lat nadal uchodzi za wzór do naśladowania w kwestii designu samochodów ciężarowych. Nowy właściciel postanowił jednak nadać swojemu narzędziu pracy nieco więcej charakteru, aby wyróżnić go spośród tysięcy egzemplarzy Scanii serii trzeciej przemierzających drogi całego świata. Na pierwszy ogień poszła oczywiście nowa powłoka lakiernicza. Co typowe dla holenderskiego tuningu ciężarówek, właściciel nie zdecydował się na pokrycie całej kabiny malunkami wykonanymi aerografem. Tutaj najważniejszą rolę odgrywają niewielkie detale w kolorze złotym, takie jak symbole „V8” na bokach części sypialnej, czy obwódki dodatkowych paneli nadwozia. Jedyny większy malunek - bielik amerykański trzymający w swoich szponach złoty emblemat szwedzkiej marki - znalazł swoje miejsce na tylnej ścianie kabiny. Również w kwestii montażu elementów stylizujących Johan Folmer postawił na umiar i przemyślane zestawienie dodatków. Na dachu kabiny zamocował więc tylko tablicę świetlną z nazwą firmy, skromne dodatkowe oświetlenie oraz pneumatyczne trąby, podczas gdy bok pojazdu wyróżnił aluminiowymi felgami renomowanej firmy Alcoa oraz oprawionymi licznymi światłami obrysowymi panelami bocznymi i skrzynką na narzędzia. Ponownie jedyne większe zmiany zaszły w tylnej części samochodu, gdzie wzrok przyciągają ogromne kominy układu wydechowego, zabudowa podestu roboczego z blachy ryflowanej oraz robiony na zamówienie tylny zderzak z klasycznie wyglądającymi światłami zespolonymi.Wszystkie te pozornie skromne modyfikacje sprawiły, że samochód zaczął prezentować się wyjątkowo atrakcyjnie. Celem dopełnienia osiągniętego efektu, pan Folmer postanowił także nieco ulepszyć wnętrze kabiny. Szare standardowe obicia ścian i foteli zastąpił przyjemny, bordowy welur, podczas gdy na podsufitce, górnym łóżku i podłodze kabiny zaczęła królować jasna, pikowana skóra. Ekskluzywnego charakteru dodały także welurowe firanki oraz boczki drzwi z wyhaftowanymi emblematami „V8”. Utrzymanie czystości w takim wnętrzu nie jest proste, więc nie ma tutaj mowy o wchodzeniu do kabiny w butach. Nawiązuje do tego napis „klompe uit” na wewnętrznej stronie drzwi - w tłumaczeniu oznacza to „zdejmij chodaki”.W 2009 roku przedsiębiorca postanowił sprostać rosnącym wymaganiom klientów i zakupić sprzęt spełniający najnowsze normy w kwestii bezpieczeństwa i ekologii. Tak do Kesteren trafił fabrycznie nowy ciągnik siodłowy Scania R500 Highline, który Johan Folmer zdecydował się utrzymać w tym samym stylu co starszy pojazd. Pojawił się więc bordowy lakier ze złocistymi dodatkami i wykonany aerografem malunek na tyle samochodu. W tym przypadku nie jest to jednak drapieżny ptak, a scena rodem z amerykańskiego westernu. Analogicznie do poprzedniczki na dachu z dumą prezentuje się tablica świetlna, trąby oraz dodatkowe oświetlenie, podczas gdy nadkola wypełniają błyszczące felgi Alcoa.W nowym samochodzie pan Johan postawił duży nacisk na elementy całkowicie customowe. Mowa tutaj o zaprojektowanej od podstaw osłonie przeciwsłonecznej nad szybą oraz rozbudowanej konstrukcji za tylną ścianą kabiny, która kryje w sobie dodatkowe oświetlenie, błyszczące kominy oraz praktyczne schowki na narzędzia. Dzięki takim elementom R500 nie tylko zaczęła wyglądać równie efektownie co swoja starsza krewna, lecz nabrała jeszcze bardziej wyjątkowego charakteru.Właściciel firmy Folmer Transport za bardzo kocha swoje samochody, aby przyćmiewać ich blask przeciętnie wyglądającą naczepą. Dlatego też stosowne modyfikacje postanowił przeprowadzić także w należącej do niego naczepie do przewozu materiałów budowlanych. Ciągnięty pojazd miał być w zamyśle spójnym uzupełnieniem ciągnika, więc większość jego elementów musiała zostać pomalowana na bordowy kolor. Standardowe felgi ustąpiły miejsca aluminiowym, a pod zderzakiem z efektownym oświetleniem zawisł potężny chlapacz z napisem „Scania Power”. Z odpowiednio przygotowaną naczepą oba ciągniki tworzą tak wyjątkowe zestawy, że specjalizująca się w produkcji modeli samochodów firma Tekno postanowiła wprowadzić je do sprzedaży jako miniatury w skali 1:50.Co ciekawe, mimo zakupu modelu R500 pan Folmer nie zdecydował się na sprzedaż starszego pojazdu. Oba samochody dzieli aż czternaście lat, co przy obecnym tempie rozwoju motoryzacji wydaje się być niemal przepaścią, lecz Holender nie przestaje chwalić poczciwej „trójki”. Zauważa nawet, że przy przebiegu półtora miliona kilometrów jej silnik pracuje przyjemniej niż w przypadku trzyletniej następczyni. Niemniej Scania 143 420 w trasy wyjeżdża już raczej sporadycznie, głównie przy okazji branżowych zlotów i festiwali.